Moja Biebrza jest dzika. Nie potrafię jej opisać słowami, bo stają się one zbyt ciasne. Zdjęcia choć mają wielką moc również kuleją i nie dotrzymują tempa Biebrzy.
Dziadek był niezwykle pomysłowy. Sprzedał mundur, kupił jakieś liche ubrania i uciekł. Schronił się w katedrze lwowskiej. Ukryty w konfesjonale spędził dwa dni, modląc się o ocalenie. W rodzinne strony dotarł dopiero w styczniu 1940 roku. Przebył ponad 700 km.
Dzień w którym ktoś zza biurka zamyka las to moment w którym tracę wiarę w sens tego wszystkiego. Jedynie zdjęcia ratują mnie przed całkowitym obłędem...
Minione dwa tygodnie pokazały, że uziemiony fotograf i tak ma ręce pełne roboty. Paradoksalnie gdyby nie ta przymusowa pauza to pewnie niektórych rzeczy bym nigdy nie zrobił, nie odkrył.
Katalogowanie zdjęć – po co mi to?
Wielokrotnie przekonałem się, że dobrze skatalogowany materiał pozwala szybko reagować na potrzeby rynku i klientów. W tym roku kilka razy musiałem przygotować większą selekcję zdjęć i zamiast godzinami ich szukać po kilku kliknięciach miałem gotową ofertę. Czas to pieniądz i w świecie fotografii ta zasada działa tak samo.
Archiwizacja zdjęć wymaga systematyczności. U podstaw budowania własnego systemu zabezpieczenia zdjęć musi leżeć głębokie przekonanie, że warto te zdjęcia zabezpieczać. To musi być punktem wyjścia. Bezrefleksyjne podejście i bagatelizowanie problemu może stać się równią pochyłą w kierunku utraty zdjęć.
W moje ręce trafiła niezwykła książka. „Wyspa niebieskich lisów. Legendarna Wyprawa Beringa” autorstwa Stephena R. Bowna poszerzyła właśnie ofertę Wydawnictwa Poznańskiego. Przeczytałem ją z zapartym tchem.
Jaką walizkę kupić? Najlepiej taką na jaką nas stać z zachowaniem moich wskazówek ;-) Nic nie gwarantuję, ale zapewniam, że walizka zgodna z wytycznymi przeżyje prawdopodobnie z Państwem więcej podróży.
Holandia to wspaniały kraj dla podróżnika, fotografa, turysty. Ciężko mi się jest do czegokolwiek przyczepić. Cokolwiek wytknąć, obśmiać. Wszystko było super. I ta cisza.
Holenderska nazwa „Keukenhof” na pierwszy rzut oka nie zdradza nic niezwykłego. Jak wiele z niderlandzkich zwrotów brzmi obco, ciężko ją wymówić, z niczym się nie kojarzy. Pod tą nazwą jednak kryje się jeden z najpiękniejszych ogrodów tulipanowych na świecie.
Położone w niewielkim zakolu szerokiej Warty, Dęby Rogalińskie raczą swoimi urokami od wielu wieków. O Rogalinie pisałem już wiele razy, opublikowałem artykuł w Poznaj Świat, ale teraz chciałbym podejść do tematu praktycznie i podpowiedzieć jak wybrać się na plener w to miejsce i na co trzeba się przygotować, żeby sfotografować Dęby Rogalińskie.
Kiedy usiadłem przed komputerem do zdjęć od razu wiedziałem gdzie znajdę te najciekawsze. Nerwowo przewijałem kolejne kadry w poszukiwaniu tych, które namalowały się we mnie. To były bardzo udane 3 dni podróży, przygody i pleneru. Od skrajnego zimna na 3265 m n.p.m do przyjemnego ciepła w samej koszuli na Passo Rolle.
1000 km. Prawie tyle przybywa na liczniku kiedy jedzie się z Częstochowy pod Tre Cime. Przez 4 lata mieszkania w Monachium zdążyłem o tym zapomnieć. Siadałem za kółkiem i po niecałych 4 godzinach byłem na miejscu.
Szanuję Twoją prywatność. Korzystam ze statystyk głównie dlatego, że lubię wiedzieć ile osób do mnie zagląda. Szczegóły mojej polityki prywatności znajdziesz na dole strony.