Siedziałem oparty o barierkę na wzgórzu. Nogi wisiały w powietrzu. Czułem morską bryzę. Było już prawie przed 22.00 a ja nigdzie się nie spieszyłem. Pogoda siadła, więc aparat schowany leżał w plecaku.
Patrząc z góry na Trollstigen myśli same biegną do świata baśni i książek Tolkiena. Jest to widok nierealny. Dookoła góry. Asfaltowa wstążka wije się po stromym zboczu. Wygląda jakby pokracznie dziecko narysowało serpentyny.
Lofoty zachwycają i zarażają. Kto raz je zobaczył, ten chce wrócić. Zachwyca mnie ich nieobliczalność i piękno. Czasem miałem wrażenie, jakby moja percepcja nie była w stanie pomieścić i uporządkować tego co widzę.
Początkowo asfaltowa, później szutrowa droga prowadzi daleko w głąb doliny skąd początek bierze szlak na najwyższy szczyt Norwegii - Galdhøpiggen (2469 m n.p.m.).
Porwane przez wiatr słowa znikały w odchłani nocy nad falami Morza Barentsa. Termometr wskazywał -5 st.C. Szalejący na Przylądku Północnym wiatr skutecznie obniżał temperaturę jeszcze o kilka stopni.
Szanuję Twoją prywatność. Korzystam ze statystyk głównie dlatego, że lubię wiedzieć ile osób do mnie zagląda. Szczegóły mojej polityki prywatności znajdziesz na dole strony.