parallax background

Historia pewnego konfesjonału…

Jan Adamus

1913 - 2006

Historia prawdziwa. Zatoczyła w pewnym sensie krąg, kiedy swoje kroki skierowałem do lwowskiej katedry w czerwcu 2012 roku. Oczywiście nie obyło się bez problemów, bo w związku z I Kongresem Eucharystycznym na Ukrainie, katedra tego dnia była zamknięta. Wejścia do niej "bronił" starszy pan. Nie chciał mnie wpuścić. Wziąłem go na bok i opowiedziałem mu dlaczego tak bardzo zależy mi, żeby wejść do środka...

Jan Adamus, urodzony 19 kwietnia 1913 roku, mój ukochany dziadek, wspaniały człowiek i nie bywałej odwagi żołnierz, był również w tej katedrze. Dokładnie w roku 1939. Jako żołnierz został wzięty do niewoli. Przewieziono go do obozu w Szepetówce. Mało kto wtedy wiedział jak NKWD rozprawiało się z Polakami, bo jakoś bez echa pozostał fakt wymordowania w "Akcji Polskiej" ponad 100 tys. obywateli polskich w 1938 roku, o czym dowiedziałem się dopiero miesiąc temu, a czego mój dziadek z pewnością nie widział. Czuł jednak, że trzeba uciekać. Tylko jak? W mundurze? A gdzie ta Szepetówka, gdzie dom rodzinny?



Dziadek był niezwykle pomysłowy. Sprzedał mundur, kupił jakieś liche ubrania i uciekł. Schronił się w katedrze lwowskiej. Ukryty w konfesjonale spędził dwa dni, modląc się o ocalenie. W rodzinne strony dotarł dopiero w styczniu 1940 roku. Przebył ponad 700 km.

Ciekawą rzeczą jest fakt, o czym dziadek nigdy we wspomnieniach nie mówił, że tuż przy tym konfesjonale jest kaplica Matki Boskiej Częstochowskiej. Może to dzięki Jej ochronie dotarł w rodzinne strony (okolice Częstochowy), a później walczył w Armii Krajowej pod pseudonimem "Skorupa". Później ożenił się, wychował wraz z babcią Wiesławą trójkę dzieci i pięcioro wnuków. Zmarł 11 września 2006 roku, miał 93 lata.

Ja trafiłem do katedry we Lwowie po 73 latach. Miałem wyjątkową okazję znaleźć się w tym miejscu w zupełnej ciszy. Zazwyczaj jest tam pełno ludzi. To są takie chwile kiedy po plecach przechodzą ciarki nie do opisania. Człowiek czuje powagę momentu, ale jej nie rozumie.

Jakie to niezwykłe koleje losu - on w zagrożeniu, niepewności, z odgłosami bombardowania. Ja w ciszy, spokoju, lekkim pół mroku...
Mam świadomość, że ten spokój, to poczucie bezpieczeństwa zawdzięczam właśnie takim Bohaterom jak mój dziadek. Nie mieli młodości. Oglądali rzeczy, których historia nie znała. Przeżyli wojnę, walczyli właśnie po to aby następne pokolenia mogły rodzić się, żyć i umierać w pokoju.

W obozie w Szepetówce życie straciło ponad 12 tysięcy Polaków...

Po dwóch latach od pierwszej wizyty we Lwowie wróciłem tam, żeby sfotografować wnętrze tej niezwykłej katedry. Miała powstać książka o tym kościele, ale niestety cały czas temat czeka na odpowiedni moment. Dzięki temu, że spędziłem w jej wnętrzu prawie tydzień czasu zupełnie sam miałem dużo czasu, żeby dokładnie sfotografować ten konfesjonał w którym ukrywał się mój dziadek. Nie odmówiłem sobie próby wejścia do środka. Ledwo udało mi się tam przykucnąć. Nie wiem jak on wytrzymał tam dwa dni...

Comments are closed.

Historia pewnego konfesjonału…
Szanuję Twoją prywatność. Korzystam ze statystyk głównie dlatego, że lubię wiedzieć ile osób do mnie zagląda. Szczegóły mojej polityki prywatności znajdziesz na dole strony.
Czytaj więcej
Zapisz się na mój newsletter!
100% ciekawych treści!
* pola wymagane