Po co nam związki?

Gromkie brawa wypełniły salę w budynku Dyrekcji Kampinoskiego Parku Narodowego w Izabelinie. Gdy ostatnie dłonie uderzając o siebie wyrażały wdzięczność za wspaniałe dwa dni z fotografią przyrody dobiegał końca XIX Międzynarodowy Festiwal Fotografii Przyrodniczej „Wizje natury”. Organizatorem tego wydarzenia jest Związek Polskich Fotografów Przyrody. Jestem jego członkiem od 2010 roku. Tak naprawdę sympatyzowałem z Okręgiem Śląskim dużo wcześniej, ale formalnie w szeregi ZPFP wstąpiłem dopiero po kilku latach. Stało się to niemalże przypadkiem. Przyjechałem na spotkanie okręgu i pokazałem najnowsze zdjęcia jakie miałem. Lesław Kostkiewicz, ówczesny prezes okręgu, na koniec spotkania uścisnął mi dłoń i przywitał w gronie ZPFP. Odkąd pamiętam jednym z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu był listopadowy festiwal „Wizje natury”. Jeździłem na niego regularnie do 2013 roku. Wróciłem po 10 latach przerwy. Jakie refleksje zrodziły się we mnie po tylu latach? Głównym pytaniem jakie kołatało mi w głowie w drodze do domu było: po co nam związki?

Prehistoria

Wiele lat temu, kiedy rozpoczynała się moja przygoda z fotografią poniedziałek był dniem, na który czekało się z niecierpliwością. Kończył się weekend i przychodził czas na publikacje zdjęć. Przez wiele lat byłem aktywnym użytkownikiem forum fotograficznego PLFOTO.PL oraz grupy dyskusyjnej FOTOGRAFIAPRZYRODNICZA.ART.PL. Te dwa miejsca w poniedziałki zasypywano nowymi fotografiami. Pod nimi często rozpoczynały się wielowątkowe dyskusje. Choć może w dobie mediów społecznościowych trudno sobie to wyobrazić, ale jeszcze 15 lat o zdjęciach dyskutowaliśmy wysyłając e-maile na grupie mailingowej.
Dzisiaj po prawie 20 latach wiem jak ważne były dla mnie te początki na forach fotograficznych. Stamtąd czerpałem wiedzę i inspiracje. Choć skrywaliśmy się po anonimowymi nickami to od czasu do czasu spotykaliśmy się na plenerach. To tworzyło więzi, które na przestrzeni lat ulegały przemianom, głównie z powodu powolnego odchodzenia wielu osób od fotografii. Z mojej obserwacji wynika, że granicą jest 10 lat. Po dekadzie w wielu przypadkach przychodzi czas na zmianę hobby. Nie jest to reguła. Znam wiele osób, które fotografują dużo dłużej niż ja i wcale nie mają zamiaru przestać. To co jednak najbardziej uderzyło mnie po 10 latach na „Wizjach natury” to fakt, że pojawiły się tam zupełnie nowe osoby, a wiele twarzy, które przez lata były dla mnie „pewniakami” w Izabelinie, gdzie odbywa się festiwal nie zobaczyłem.

Po co nam związki?

Wracając do nurtującego mnie pytania muszę przyznać, że przez całe dwa dni szukałem odpowiedzi na to pytanie: po co nam związki. Do ZPFP należę od 13 lat. Czy obecnie ma to jeszcze sens? W ostatnich latach nie udzielałem się aktywnie na spotkaniach czy plenerach. Byłem biernym obserwatorem. Spędzenie dwóch dni na „Wizjach natury” obudziło we mnie wiele wspomnień. Śmiem twierdzić, że są to same dobre wspomnienia. Dotyczą one głównie Ludzi. Bo ZPFP to Ludzie. To Ludzie są dla mnie fundamentalnym powodem do tego, żeby twierdzić, że bycie w „związku” ma sens. Obecnie dla mnie jeszcze większy niż 13 lat temu, kiedy wstępowałem w szeregi ZPFP.

Każda osoba zrzeszona w związku wnosi do niego niepowtarzalną wartość. Ich fotografie stają się inspiracją. Są motorem działań. Skłaniają do refleksji. Do doskonalenia warsztatu. Budzą pytania. Każą szukać odpowiedzi. To napędza do działania. Idąc w grupie każdy porusza się o własnych siłach. Kiedy się słabnie można znaleźć oparcie w kimś obok. To bardzo ważna cecha związku. Takim miejscem był i jest dla mnie ZPFP. Ogromną wartość stanowiła dla mnie krytyka. Często bolesna, bo przecież pokazanie zdjęć na forum to pewnego rodzaju pokazanie swojej wrażliwości, swojego spojrzenia na świat. Cięgi zbierane na PLFOTO czy na grupie FOTOGRAFIIPRZYRODNICZEJ z perspektywy lat oceniam jako najcenniejsze lekcje. Dawniej budziły sprzeciw. Dzisiaj wiem, że bez nich nie ruszyłbym z miejsca. Tkwiłbym w martwym punkcie samouwielbienia do swoich zdjęć. A zdjęcia żyją przecież wtedy, kiedy są oglądane. Wbite w nie oczy innych osób pomagają skonfrontować moją wizję z odbiorem. Tylko w taki sposób można sprawdzić czy mój „język” fotografii jest zrozumiały dla innych.

ZPFP = Ludzie

Na przestrzeni tych ponad 15 lat mojego kontaktu z Ludźmi skupionymi wokół ZPFP poznałem ogromną liczbę wartościowych osób. Niektóre znajomości ograniczają się do wirtualnego kontaktu, a inne zaowocowały wspólnymi plenerami. W ZPFP poznałem Andrzeja Jeziorowskiego, z którym przez kilka lat jeździłem kamperem po Europie. Z Januszem Wojcieszakiem już dwa miesiące po wstąpieniu do ZPFP pojechałem w Dolomity i nasza wspólna przygoda w tych górach trwała dobre 10 lat. To właśnie w Izabelinie poznałem Łukasza Kuczkowskiego, z którym fotografowałem Lofoty. Byłbym niewdzięcznikiem gdybym nie wspomniał Pawła Smolika. To dzięki niemu poznałem tajniki fotografowania dzikich zwierząt. Mógłbym jeszcze długo wymieniać różne osoby i pisać o tym co wartościowego wniosły do mojej twórczości. Bo wniosły dużo. Niektórych spotkań się nie zapomina. Jesienią 2013 roku Jurek Dolata zabrałem mnie w nocy na fotografowanie dębów rogalińskich. To było niezwykłe przeżycie.

Piszę o Ludziach, bo to oni są Sercem i Skarbem ZPFP. Tyle samo, ile otrzymałem, tyle też zawsze chciałem dać od siebie. To cementuje i utrwala przyjaźnie na lata. Cieszę się, że w tak zacnym Towarzystwie wykonałem naprawdę wiele wspaniały zdjęć. Jednym z nich z Dolomitów w 2018 roku wygrałem konkurs na fotografa roku Okręgu Śląskiego ZPFP. Kiedy przyciskałem spust migawki obok mnie stał Janusz Wojcieszak. Cudownie, że był ze mną w takim momencie.
Wspólne plenery motywują. Bardzo je ceniłem i cenię. Nie zawsze lubię fotografować w ramię w ramię z innymi. Natura zapewnia jednak przestrzeń, w której z dala od rozmów i śmiechów można poszukać swoich kadrów. Dobrze jest później połączyć siły i móc podzielić się tymi przeżyciami. Fotograf rozumie fotografa bez słów. W oczach widać to co zapisało się karcie pamięci w aparacie.

Wizje natury

Przyczynkiem do tych rozważań był tegoroczny festiwal. Wiele lat temu po powrocie z Izabelina czekałem zawsze na obszerne sprawozdanie pisane przez pana Franciszka Chmieleckiego. Należałem do grupy dyskusyjnej w której wiadomości wymieniało się za pomocą e-maili. Pana Franciszek relacjonował punkt po punkcie to co się wydarzyło oraz wyrażał swoją opinię o tym co zobaczył. Nie śmiałbym wchodzić w jego rolę, a poza tym myślę, że nie chciałbym wystawiać jakiejkolwiek oceny.
Dla mnie na festiwalu najważniejsza była możliwość spotkania z fotografią przyrody. Z wielką niecierpliwością czekałem na prelekcję Grześka Okołowa i Sławka Kotary. Zaskoczeniem okazały się dla mnie wystąpienia pracowników polskich parków narodowych. Ogromne wrażenie zrobił na mnie przekaz wysłany przez pana Kamila Berdysa z Karkonoskiego Parku Narodowego. Podobnie poszerzenie horyzontów nastąpiło u mnie w momencie oglądania prezentacji parków krajobrazowych województwa kujawsko-pomorskiego.
Udział w „Wizjach natury 2023” był dla mnie wielką ucztą. Nasyciłem oczy wyjątkowymi zdjęciami. Muszę przyznać, że jako człowiek non stop obcujący z fotografią stałem się bardzo nieczuły. Trudno jest mnie czymś zaskoczyć. Z pewnością udało się to panu Arturowi Stankiewiczowi. Jego fotografie afrykańskich zwierząt dogłębnie mnie poruszyły. Oglądam je zarówno z szacunkiem dla kompozycji jak i warsztatu. Podobne poruszenie czułem oglądając pokaz zdjęć pana Jerzego Łaźniewskiego. Ukazał on w niecodzienny i niezwykle wprawny sposób ukryte życie „lodu”.

Co dalej?

Uzewnętrzniam się w tym miejscu, żeby podkreślić wartość jaką jest przynależność do ZPFP. Tam ciągle najbardziej liczy się kontakt i wspólne oglądanie fotografii. W dobie mediów społecznościowych takie środowisko jest czymś wyjątkowym.
Nie jestem wzorowym członkiem. Ba, zalegam nawet ze składkami, co obiecałem sobie w najbliższych dniach naprawić. Biorąc udział w festiwalu fotografii przyrodniczej czy w spotkaniach okręgowych poszerzam swoje horyzonty. Budzę w sobie zapał. Pewnie dotyczy to nie tylko mnie. Widok znajomych twarzy potwierdza, że mimo upływu lat ciągle idziemy w tym samym kierunku. Ciągle chcemy pokazywać piękno polskiej przyrody. Wspaniałą przygodą jest podążanie do celu wśród życzliwych Ludzi. Nie musimy wcale fotografować ramię w ramię. Ważne, że od czasu do czasu się spotkamy. Oglądamy zdjęcia i nie potrzebujemy słów. Obrazy mówią wszystko. Jestem w ZPFP, bo lubię środowisko Ludzi, w którym dobrze milczy mi się na ten sam temat. Po to właśnie są związki.

P.S
Zdjęcie w zajawce wykonał Jerzy Dolata ;-)

Po co nam związki?
Szanuję Twoją prywatność. Korzystam ze statystyk głównie dlatego, że lubię wiedzieć ile osób do mnie zagląda. Szczegóły mojej polityki prywatności znajdziesz na dole strony.
Czytaj więcej
Zapisz się na mój newsletter!
100% ciekawych treści!
* pola wymagane