Sztuka musi być wolna. Fotografia żyje głównie wtedy kiedy jest oglądana. Te pozorne banały i slogany towarzyszą mi od lat. Są jak dwa drogowskazy, które napędzają mnie do działania.
S woje prace publikuję głównie w druku. Kalendarze, czasopisma, książki, pocztówki czy obrazy na ścianę. Daję żyć moim obrazom. Idąc tym tropem w 2018 roku zwróciłem się z propozycją zorganizowania wystawy zewnętrznej do Konsula Generalnego w Monachium pana Andrzeja Osiaka. Mój pomysł spotkał się z aprobatą i pod koniec kwietnia 2018 na ogrodzeniu konsulatu przy ulicy Röntgenstraße 5 zawiesiłem 25 prac ukazujących „Piękną Polskę”. Wystawa planowo miała wisieć przez 5 miesięcy, ale nawet po tak długim czasie nie przestała przykuwać uwagi przechodniów i została na dłużej. W rezultacie oglądać można ją było przez cały rok.
W styczniu 2019 roku w najmniej odpowiednim momencie, w śnieżycy na drodze pokrytej lodem zadzwonił do mnie Konsul Marcin Król z propozycją stworzenia kolejnej wystawy. Tym razem tematem przewodnim miały stać się góry. W świadomości Niemca istnieją Karkonosze i Tatry. Pokazanie zdjęć z innych zakątków stanie się szansą na odkrycie Beskidów, Pienin czy Bieszczadów. Wybór zdjęć nie był dla mnie skomplikowany. Od ponad 12 lat przemierzam Polskę z aparatem i kiedy odkładałem telefon po rozmowie z Konsulem oczami wyobraźni widziałem, które zdjęcia wybiorę. W domu okazało się to jednak bardziej skomplikowane, więc poprosiłem o pomoc Agatę. Na całe szczęście wniosła do katalogu wybranych zdjęć nowe spojrzenie i bardzo pomogła mi w selekcji zdjęć.
Szlak przez projekt i drukarnię miałem przetarty, więc wystarczyło jedynie dograć szczegóły. Z pomocą przyszła mi Mazda Polska, dzięki której mogłem bez problemu przewieźć wydrukowane prace do Monachium. Mazda 6 w wersji kombi okazała się idealna do tego zadania. Tak jak w poprzednim roku wydrukowałem 24 plansze o wymiarach 125x90 cm. Jest to wydruk na folii polimerowej naklejony na płytę z aludibondu i następnie całość jest pokryta matowym, laminatem polimetowym. Ta technologia idealnie sprawdziła się w czasie zeszłorocznej wystawy. Wiatr, deszcz, słońce, śnieg i mróz nie wpłynęły niemal wcale na wygląd plansz. Przypięte trytkami do metalowego ogrodzenia przetrwały cztery pory roku. Tylko na jednej pracy zauważyłem niewielki napis zrobiony przez wandala.
Wyjechałem z Warszawy. Odebrałem prace w drukarni Allegro w Kamyku pod Częstochową i ruszyłem do Niemiec. Ponad 1200 km w trasie. W 2018 roku montaż wystawy zajął mi ponad cztery godziny. Tym razem przygotowałem się dużo lepiej i w niecałe dwie godziny wszystkie plansze zawisły na swoim miejscu. Cały proces wieszania prac komplikuje fakt, że na miejscu trzeba zrobić w nich łącznie 144 otwory mocujące (po 6 na planszę) i następnie przymocować je trytkami z drugiej strony. Kiedy wszystko było już gotowe na spokojnie przeszedłem się wzdłuż ulicy i obejrzałem wydrukowane zdjęcia. To sztuka długa na 30 metrów. Z ciarkami na plecach widziałem jak pierwsi przechodnie zatrzymywali się przy planszach i całkowicie zmieniali tempo spaceru.
Moja sztuka jest wolna. Nie jest zamknięta w ciasnych ścianach galerii czy muzeum. Każdy może podejść do niej blisko i popatrzeć na nią tak długo ile uważa za stosowne.
Ta wystawa wdziera się również z impetem w pędzące życie miasta. Pozwala ludziom zatrzymać się i złapać oddech. Można na chwilę oderwać się od betonowego chodnika w stolicy Bawarii i przenieść się na muskane wiatrem połoniny czy w bujne beskidzkie lasy.
Wystawa „Polskie góry” cieszy mnie po wielokroć. Głównie dlatego, że mój pomysł na prezentację zdjęć się sprawdził. Te obrazy ożywają w oczach widzów. Stają się zarodkiem myśli o podróży do Polski i poznaniu niezwykłych Sudetów czy Karpat. Zbierałem te zdjęcia przez prawie 15 lat. Patrząc na efekt końcowy wiem, że było warto: czekać, marznąć, nie spać i wędrować. Dla tych kilku chwil było warto!