Radlenie w rolnictwie to bardzo standardowy zabieg. Najczęściej wykonywany jest przy ziemniakach i tam najłatwiej wyobrazić sobie na czym polega. Rolnik za pomocą radła wykonuje bruzdę w ziemi i tym samym obsypuje rosnące rośliny. Dzięki temu ziemniak (trochę zaskoczony tym zasypaniem) tworzy w ziemi większe bulwy. Przy okazji radlenie usuwa chwasty i spulchnia glebę pomiędzy rzędami. To tyle jeśli chodzi o teorię. Dlaczego podjąłem ten temat? Przeżyłem dwa razy w życiu niecodzienne historie i kiedy wydarzyła się ona za pierwszym razem to uznałem, że cóż...tak bywa. Kiedy teraz drugi raz niemalże wygrałem milion w totolotka, to postanowiłem się podzielić tymi historiami...Dlaczego uważam, że są wyjątkowe?
Raz czy dwa
Radlenie jest czymś rzadkim. Śmiem twierdzić, że nawet bardzo rzadkim. Dopytałem znajomych rolników i według ich wiedzy wykonuje się je raz lub góra dwa razy w ciągu sezonu. Ziemniaki (bo one w moim przypadku odgrywają główną rolę) sadzi się zazwyczaj w kwietniu, maksymalnie na początku maja. Słynne „wykopki” mają miejsce we wrześniu. Czasu nie jest więc za wiele. Jak zatem trafić na radlenie? Ano nie ma szansy, żeby je w jakikolwiek sposób przewidzieć. To od rolnika zależy kiedy się na nie zdecyduje.
Pierwszy raz
Było to 11 czerwca 2014 roku. Późnym popołudniem przemierzałem Wyżynę Krakowsko-Częstochowską i fotografowałem wiosenne pola. Na plener wybrałem się z Przemkiem Krukiem, moim fotograficznym kompanem. Wiele razy zaglądaliśmy przejazdem do Mzurowa. To mała wieś, która znana jest z tego, że nic w niej nie ma. Zwykła „ulicówka” jak setki innych na Jurze. W miejscu w którym nigdy bym się nie spodziewał, na wąskim polu ziemniaków tuż przy samej drodze pierwszy raz zobaczyłem radlenie ziemniaków (na Jurze mówi się „redlenie). Było to coś niesamowitego, bo z marszu znaleźliśmy się w środku spektaklu. Co ważne Panowie Rolnicy nie mieli nic przeciwko temu, żebyśmy ich uwiecznili na zdjęciach. Trwało to kilkanaście minut. Po wszystkim porozmawialiśmy chwilę i temat został zamknięty. W kolejnych latach kilka razy sprawdzałem to pole i ku mojemu zaskoczeniu nie sadzono tam już ziemniaków. Nigdy więcej nie spotkałem też tego konia przy pracy wśród okolicznych pól. Udało się jeden raz. Radlenie trafiło do archiwum zdjęć i zapomniałem o tym temacie na 6 lat.