Przeprowadzka do Niemiec
Nie ma tygodnia, żebym nie czytał tego pytania. Ma ono swoje drugie dno i zawiera się w nim pytanie „czy opłaca się wyprowadzić do Niemiec?”. Myślę, że 90% osób które poznałem w Monachium przyjechały tutaj ze względów finansowych. Nie oszukujmy się. Nie łatwo opuszcza się swój rodzinny kraj, kulturę, rodzinę czy znajomych. Powód musi mieć mocny argument sam w sobie, a pieniądze są nim z całą pewnością. Nie znam nikogo, kto prosiłbym w pracy o obniżenie pensji czy prowadząc własną firmę nie starał się pozyskać nowych klientów. Zastanawiając się więc nad wyprowadzką do Niemiec trzeba się przyznać przed samym sobą – co mną kieruje? Pieniądze? To dobry punkt wyjścia, bo pozwoli łatwo określić cele.
Uważam, że…
...życie w Monachium jest cholernie drogie. Mając na jednej szali tutejsze zarobki trzeba od razu położyć na drugiej szali wydatki. Z roku na rok (obserwuję to od 2014 roku) rosną tutaj zarobki, a wraz z nimi drożeją poszczególne koszty życia. Jak wszędzie. Jak na całym świecie. Nasze mieszkanie na przestrzeni 3 lat zdrożało o 100 eu! Należymy i tak do tych szczęśliwców, którzy płacą względnie mało. Za około 1000 euro możemy pokryć wszystkie opłaty związane z mieszkaniem (55 m2, 2 pokoje, kuchnia, spory balkon, spokojna dzielnica, 5 minut do kolejki sbahn). Jeśli jednak dodamy inne stałe koszty życia w sali roku to okazuje się, że tu 50 euro, tam 100 euro i nagle rozbijając to na 12 miesięcy mamy do naszego tysiąca dodatkowe 200 euro. 1200 euro, żeby żyć.
A jeść?
Jeść trzeba. Jedzenie „na mieście” wydaje się stosunkowo tanie w porównaniu do zarobków, ale w skali miesiąca przy dwóch osobach daje sporą sumkę. Zakładając 5 razy w tygodniu „coś na szybko” w pracy za 5 do 8 euro miesięcznie wydamy na to jakieś 100 euro x 2 osoby = 200 euro. Można taniej? Pewnie! Można robić kanapki, sałatki, nosić termos czy bidon – masa ludzi tak robi. Kiedy jednak spojrzy się na paragony to oszczędność nie jest powalająca. Zejdziemy więc o mniej więcej połowę co łącznie da 100 euro. Kupowanie jedzenia jest pułapką wielu osób – kiedy przestaną zaglądać do dyskontów i przerzucą się na lepsze markety to wydatki rosną w zawrotnym tempie. Żyjąc jednak oszczędnie, gotując samemu po pracy i jedząc śniadanie w domu można założyć, że pochłonie to minimum 10 euro dziennie = 300 euro miesięcznie.
Praca nie zając?
3%. Tyle podobno wynosi stopa bezrobocia w Monachium. Portale z ogłoszeniami o pracę przepełnione są ofertami z najróżniejszych branży. Trzeba jednak pamiętać o tym, że konkurencja tutaj jest OGROMNA, pisana dużą literą. Na starcie trzeba „pokonać” Niemców po czym staje się w zawodach z pozostałą resztą świata. Tyczy się to pracy wymagających kwalifikacji i prac fizycznych, których można się nauczyć. Uważam, że im wykształcenie jest wyższe i im mniej spotykane tym paradoksalnie trudniej będzie znaleźć pracę. System edukacji w Niemczech sprawia, że tutaj od najmłodszych lat kierunkuje się dzieci do wybranych zawodów. W wielu firmach panują tradycje rodzinne albo lokalne układy. Są to w wielu przypadkach mury nie do przebicia. Oczywiście duże korporacje zatrudniają ludzi z całego świata, ale pytanie nasuwa się samo czy nie lepiej pracować dla nich w Warszawie czy Poznaniu? Są też zawody „poszukiwanie” - programiści, elektrycy...kiedy jednak jest się magistrem sztuki albo skończyło się socjologię to znalezienie pracy w tym zawodzie może być trudne. Bardzo trudne. Moim zdaniem IDEALNIE jest podpisać umowę o pracę i następnie się przeprowadzić. Jak to jednak zrobić bez meldunku, numeru podatkowego i konta w banku? Zamknięte koło i spora pułapka finansowa, bo z wyliczeń u góry wynika, że minimum na przeżycie to 1500 euro (skromny wariant).
Mam pracę!
Załóżmy jednak, że jest praca. Praca w zawodzie, dobrze płatna. Dla singla to raj. Co jednak w przypadku rodziny kiedy żona ma dobrą pracę, a mąż filozof nie? Powstaje problem, który może zmusić jedną ze stron do pracy poniżej kwalifikacji albo do zmiany zawodu. Nie każdy tego chce. Nie każdy jest na to gotowy. Sprawa pracy w Niemczech to moim zdaniem MIT. Niemcy chcą Polaków do pracy – na budowie, jako kierowców, kobiety do sprzątania domów. Lubią naszych elektryków czy hydraulików. Lubią ludzi, którzy wykonują ciężką pracę. Rozmawiałem ostatnio z kolegą architektem, który dostał pracę. Aplikacje złożyło 400 osób. Wiecie jakie szanse ma Polak w takich zawodach? Nawet mając większe doświadczenie nie jest po prostu Niemcem. Kropka.
Kończąc temat pracy – kolorowo jest w pracach fizycznych, elektrycznych czy informatycznych. Inne branże mają pod górkę. Bardzo pod górkę.
Duży kraj
Niemcy to ogromny kraj. Wielu Polaków o tym zapomina. Słuchają opowieści znajomych z Hamburga i wyjeżdżają do Monachium. Niemcy to kraj ogromnych różnic – w mentalności ale przede wszystkim w cenach i zarobkach. Nie wszędzie mieszkania są tak drogie jak w Monachium, ale też nie wszędzie można zarobić tak dużo jak tutaj. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Pamiętajcie słuchając opowieści, że każda jednostka ma swoją historię i czasami zbieg okoliczności rzuca kogoś do małej wioski gdzie życie układa się jak w raju. Nie można jednak GENERALIZOWAĆ i patrzeć na ten kraj jako na spójny organizm. Inaczej żyje się w Berlinie, Lipsku czy Monachium – jakkolwiek dziwnie to brzmi ZUPEŁNIE inaczej.
Do sedna
Jeśli wiesz, że masz tu pracę policz koszty na start. Wynajęcie mieszkania w Monachium to wydatek od 2500 euro w górę. Średnio przyjmuje się, że ludzie za 3 pokojowe mieszkanie ponoszą około 5000 euro opłat startowych (kaucja + prowizja dla biura nieruchomości). Doliczając meble i transport zamknie się to w około 6000 euro. Trzeba je mieć. W gotówce. Bez nich nie podpisze się umowy najmu. Oczywiście wraz z odbiorem kluczy dochodzi pierwszy czynsz. Często rozmawiam z ludźmi, którzy nie mają takiej świadomości i dopiero kiedy uda się im znaleźć mieszkanie łapią się za głowę ile to kosztuje zanim uda się w nim zamieszkać. Pamiętajcie – Niemcy uwielbiają pośrednictwo i w dużych miastach wynajęcie mieszkania bez biura może to graniczyć z cudem.
Jeśli więc kogoś stać na taki start, ma pracę to może zaryzykować. Po starcie jest już zazwyczaj lepiej. Odradzam jednak przeprowadzkę bez gwarancji pracy.
Moje równanie
Podsumowując powstać może proste równanie:
- zarobię X
- wydam Y
- przeprowadzka Z
Jeśli rok zarabiania 12X nie pokryje 12Y + Z = nie warto, nie opłaci się.
Jak to obejść?
Wiele osób, które znam decyduje się na czasową rozłąkę. Wyjeżdża np. mąż, znajduje pracę i ogarnia formalności na miejscu. Z biegiem czasu zaczyna myśleć o ściągnięciu reszty rodziny (żona + dzieci) na miejsce. Wynajmując pokój i oszczędzając na każdym kroku można sporo zaoszczędzić. Od wysokości zarobków będzie zależał czas potrzebny na „ogarnięcie” mieszkania i przeprowadzki.
Przeprowadzka do Niemiec
Gdybym ja miał podjąć decyzję jeszcze raz to...wyjechałbym ponownie. Ten wyjazd to wspaniała szkoła życia. 4 lata zajęło mi odnalezienie swojego miejsca i wyznaczenia ścieżki w wymarzonym zawodzie. Przeżyłem tu wiele trudnych i wiele pięknych chwil. Ta przeprowadzka mnie rozwinęła i otworzyła przede mną nowe możliwości.
Czy tak samo będzie z Tobą? Nie wiem.
5 kroków na początek:
- oceń możliwości pracy,
- zorientuj się w kosztach życia,
- zrób kalkulację rocznych finansów (wydatki i wpływy),
- zobacz czy wyjazd pozwoli Ci się rozwinąć,
- nie pal za sobą mostów – z emigracji zawsze można wrócić!