Minusy muszą być
W życiu nie może być tak, żeby istniały same plusy. Tak jak ostatni rok przekonał mnie o tym, że warto kupić drona, tak dał mi również wiele razy trudną lekcję. Największym minusem posiadania takiego sprzętu jest konieczność szybkiego podejmowania decyzji: czy wykonuję zdjęcia z lotu ptaka, czy z ziemi. Fajnie jest, kiedy szala naturalnie przechyla się w jedną ze stron. Bywa jednak tak, że trzeba zaryzykować. Łatwo wyjaśnić to na konkretnym przykładzie. Drona użyłem bez wahania do sfotografowania Zamku Książ o wschodzie słońca. Dojechałem na miejsce dość późno i nie miałbym czasu, żeby dojść do punktu widokowego, rozstawić statyw i wykonać zdjęcie lustrzanką. Poza tym miałbym tam ograniczone pole widzenia. Wybrałem więc drona, którym wystartowałem z parkingu i po 5 minutach lotu miałem zdjęcie, które ostatecznie trafiło na okładkę książki. W zgoła innej sytuacji znalazłem się o wschodzie słońca nad Narwią. Dojechałem do mostu w Bronowie i zobaczyłem piękną mgłę. Od dawna marzyłem o zdjęciach wierzb otulonych białym suknem porannych oparów natury. Co wybrać? Z góry przecież też mogło być ciekawie… Szybka kalkulacja i wygrał dron, bo uznałem, że to jednak coś nowego. Lot zajął mi dobre 15 minut. Wylądowałem z kartą pełną fotografii, ale zanim ruszyłem pieszo z aparatem, najpiękniejsze mgły już opadły. Po fakcie, przeglądając zdjęcia z drona, uznałem, że nie była to trafna decyzja. Miałem kilkanaście bardzo podobnych kadrów. Na dole działo się więcej. Kupując więc drona jako uzupełnienie dotychczasowego sprzętu fotograficznego, trzeba przygotować się na ciągłe podejmowanie decyzji. Często bardzo trudnych i nieodwracalnych. Fotografia to zawsze sztuka wyboru.
Największe plusy
Wiele rzeczy przemawia za tym, żeby zabierać drona ze sobą na każdy plener (oczywiście tam, gdzie prawo pozwala latać). Moim zdaniem największą zaletą tego narzędzia jest możliwość sfotografowania tego, co z ziemi wygląda nijako lub jest bardzo trudne do ujęcia na zdjęciu. Na myśl od razu przychodzą mi dwa tematy – rzeki i jeziora. Rzeki charakteryzują się tym, że jeśli na pierwszym planie nie ma czegoś ciekawego, choćby starej łódki czy pomostu, to nawet największy mistrz fotografii nie wyciśnie z tego tematu zbyt wiele. Zdjęcia będą płaskie i dość podobne do siebie. Tak samo w przypadku jezior. Tam jest jeszcze trudniej, bo niekiedy nie ma na czym oka zawiesić i trudno skomponować dobry kadr. Unosząc się ponad ziemię, rzeki i jeziora nagle wyglądają zupełnie inaczej. Przekonałem się o tym, podróżując wzdłuż Nidy czy zwiedzając jesienią Mazury. Mocnym potwierdzeniem mojej tezy mogą być także zdjęcia z Zalewu Mietkowskiego. Podchodziłem z ziemi do tematu kilka razy, ale dopiero kiedy udało mi się sfotografować piaszczyste wyspy w jego południowej części, uznałem, że jest to materiał godny pokazania. Dron, o czym wspomniałem wcześniej, potrafi uratować sytuację w przypadku kiepskiej pogody, a nawet przy braku ciekawego światła. Oczywiście nie będzie tak za każdym razem, ale niekiedy to właśnie rozproszone światło sprawia, że pewne tematy rysują się ciekawie, na przykład jesienne pola czy las sfotografowany prostopadle w dół. Dron pozwala również na dość dużą swobodę ruchu. Wybierając odpowiednie miejsce startu, można wykonać podniebną wycieczkę na dużym obszarze (nie tracąc drona z pola widzenia).
Czy warto kupić drona? Tak! Jestem przekonany, że miłośnicy fotografii krajobrazu, którzy podobnie jak ja czują zmęczenie i nie czerpią już dawnej radości z wyjazdu w plener, dzięki bezzałogowemu statkowi powietrznemu odnajdą źródło pierwotnej radości. Fotografia powinna przecież cieszyć. Po pierwsze tego, który ją wykonuje, po drugie tych, którzy obraz oglądają. Świat z lotu ptaka wygląda przepięknie i tak wiele jest w nim jeszcze do odkrycia!