Berghotel Rudolfshütte
Uwielbiam górską ciszę. Zazwyczaj znajduję ją z dala od cywilizacji, ale często trudno w takich miejscach znaleźć wygodny kąt do spania. Nie wspominam już o dobrej kuchni czy innych wygodach. Podróżując po Wysokich Taurach w Austrii przekonałem się, że istnieją w górach takie miejsca gdzie poza luksusem jakim jest cisza i świeże powietrze, zatrzymać można się w wygodnym, górskim hotelu - Berghotel Rudolfshütte!
Podróż w czasie
Historia Berghotel Rudolfshütte rozpoczyna się w 1875 roku. Z początku na dnie dzisiejszego jeziora Weisssee znajdował się mały szałas - schronisko. Słowo schronisko pasuje tu idealnie, bo obiekt ten służył wspinającym się po graniach alpinistom. Przez wiele lat sława tego miejsca rozniosła się po okolicznych graniach na tyle, że w 1894 roku dotarło tu prawie 2 300 turystów. Wspominam o tym, bo w tamtym okresie dotarcie w to miejsce wiązało się z bardzo długą i niełatwą wędrówką. Każdy z powracających stąd turystów podawał dalej wiadomość o tym przepięknym miejscu i z każdym rokiem coraz więcej osób docierało w ten cichy zakątek. Po drugiej wojnie światowej podjęto decyzję o wybudowaniu na końcu tej doliny, u podnóża lodowców, zbiornika wodnego i elektrowni. Schronisko rozebrano w 1953 roku i dopiero 1979 roku udało się otworzyć nowych obiekt, położony wyżej nad nowo powstałym jeziorem. Górski hotel zmieniał właścicieli, aż w 2004 roku w rękach nowych właścicieli stał się najwyżej położonym w Austrii hotelem z trzema gwiazdkami! Teraz do miliona gwiazd na alpejskim niebie dołączyły trzy kolejne, które od lat cieszą wypoczywających tu turystów.
Górski raj
Berghotel Rudolfshütte to miejsce do którego dotrzeć może praktycznie każdy. Najłatwiej dostać się tu kolejką górską, która zatrzymuje się w budynku obok. Oczywiście można dotrzeć tu pieszo, co w najkrótszym wariancie zajmuje około 3-4 godzin marszu pod górę. Odwiedziłem to miejsce już dwa razy, za każdym razem korzystałem z kolejki. Skracając czas wędrówki z bagażami zyskuję więcej czasu na pobyt w tym raju pośród lodowców. Sama podróż samochodem z Uttendorfu do Enzingerboden to raj dla oczu. 17 km trzeba pokonać, żeby dostać się do dolnej stacji kolejki pokonując przy tym 13 serpentyn na szosie. Dla pasażerów frajda, a dla kierowcy wyzwanie!
Berghotel Rudolfshütte w praktyce
Wysiadając z kolejki trzeba udać się podziemnym korytarzem w kierunku recepcji i restauracji hotelu. Po drodze mija się strefę SPA na najwyższym poziomie. Basen na wysokości 2315 m n.p.m? Tak! Świat saun czy miejsce relaksu z widokiem na lodowiec? Tak! To wszystko czeka na gości hotelu, którzy po letnich wędrówkach, czy zimowych szaleństwach na stoku mogą zregenerować tu siły. Pokoje poznałem w starej i nowej części hotelu. Pomimo małej nutki luksusu spotkamy tu jeszcze kilka akcentów „schroniskowych”. Obok wygodnego łóżka postawiono bowiem klasyczne piętrowe łóżko, które będzie zapewne frajdą dla nocujących tu osób z dziećmi. Wojna o to kto śpi na górze gwarantowana! ;-)
W restauracji goście hotelowi korzystają rano i wieczorem ze szwedzkiego stołu. Śniadania są mocno zróżnicowane. Wieczorem podaje się kilka różnych potraw na ciepło, więc każdy wybierze coś dla siebie. Przez cały dzień funkcjonuje tu bar z którego bez problemu można korzystać przenosząc koszty do końcowego rachunku za pokój. Tak wysoko w górach pieniądze nie są przecież potrzebne cały czas ;-)
Mikolaj Gospodarek - Spherical Image - RICOH THETA
Mikolaj Gospodarek - Spherical Image - RICOH THETA